Pomorze
Gdańskie na przestrzeni wieków było jednym z najważniejszych terenów
wchodzących w skład Królestwa Polskiego. Dzięki niemu miało ono dostęp do Morza
Bałtyckiego, do portów, skąd drogą morską mogło transportować towary, przyjmować
je lub po prostu dominować w krajach północnej, jak i wschodniej Europy. Kraina
ta jednak od samych początków istnienia państwa polskiego była „kwestią”, nad
którą naprzemiennie stawiano kropkę lub znak zapytania. Prawdopodobnie
najcięższymi czasami, kiedy to Polska musiała starać się – walczyć – o te
tereny był przełom wieków XIV-XV. Wtedy to, po raz kolejny utracono Pomorze i
wydawałoby się – już naprawdę.
Polska za panowania Władysława Łokietka (Źródło mapy: wikipedia) |
Wszystko zaczęło się od
„klęski”. Polska jeszcze nie była nawet porządnie zjednoczona po latach
rozbicia dzielnicowego, a tu już musiała zmierzyć się z kolejnym problemem.
Kiedy starano się uporać z buntem Jana Muskaty w Małopolsce, na drugim końcu
kraju miały miejsce niemniej złe wydarzenia.
Już
w XIII i XIV wieku Brandenburczycy opanowali terytoria niedalekie dla Pomorza
Gdańskiego: nadnoteckie grody Drezdenko i Santok, oraz ziemię między Notecią a
Drawą. Niedługo później wystąpili z pretensjami o tereny nadmorskie podpierając
się na obietnicach Wacława II jak i Wacława III. W 1308 roku zaczęli zbrojny
podbój Pomorza. Przy pomocy niemieckiego mieszczaństwa zdobyli Gdańsk. Niemogący
przybyć na miejsce Łokietek zezwolił na pomoc przy próbie odbicia terenów. Nie
spodziewał się jakie to może mieć skutki.
Na pomoc wezwano osiadły w ziemi dobrzyńskiej zakon krzyżacki, wygnany wcześniej z terenów Węgier. Ci bez problemu odbili Gdańsk. Zapomnieli tylko oddać go prawowitemu władcy, a przy tym dokonali rzezi na polskiej ludności tych terenów. Nie czekali aby rozpocząć podbój dzielnicy pomorskiej. Tak właśnie w 1309 roku już całe Pomorze było w rękach krzyżackich, a próby pokojowych rozmów spełzały na niczym. Kiedy rokowania nie pomogły sprawę wysłano do kurii papieskiej.
Na pomoc wezwano osiadły w ziemi dobrzyńskiej zakon krzyżacki, wygnany wcześniej z terenów Węgier. Ci bez problemu odbili Gdańsk. Zapomnieli tylko oddać go prawowitemu władcy, a przy tym dokonali rzezi na polskiej ludności tych terenów. Nie czekali aby rozpocząć podbój dzielnicy pomorskiej. Tak właśnie w 1309 roku już całe Pomorze było w rękach krzyżackich, a próby pokojowych rozmów spełzały na niczym. Kiedy rokowania nie pomogły sprawę wysłano do kurii papieskiej.
Sąd
papieski, mający miejsce w Inowrocławiu i Brześciu Kujawskim w latach 1320-1321
wydał wyrok. „Skazywał on Zakon na oddanie Pomorza Polsce i zapłatę znacznego
odszkodowania”–
odszkodowaniem miała być wypłata 30000 grzywien oraz pokrycie kosztów procesu. Fakt
faktem Zakon nie dotrzymał żadnej z wytycznych. Uzyskał nawet zawieszenie
wyroku od kurii w Awinionie. Odwołanie od wyroku popierali dowodami na
stronniczość. Podczas procesu przesłuchano 25 świadków ze strony polskiej, a
krzyżackiej – żadnego. Do tego wyznaczonymi przez papieża sędziami byli polscy duchowni
– arcybiskup gnieźnieński Janisław, biskup poznański Domrat i opat klasztoru
mogilneńskiego Mikołaj.
Kolejny wyrok sądu podkreślił jedynie słowiańskość dzielnicy pomorskiej i powinność przynależności do Królestwa Polskiego. Poza tym dało to coś o wiele gorszego – pretekst do – i tak nieuniknionej – walki zbrojnej.
Kolejny wyrok sądu podkreślił jedynie słowiańskość dzielnicy pomorskiej i powinność przynależności do Królestwa Polskiego. Poza tym dało to coś o wiele gorszego – pretekst do – i tak nieuniknionej – walki zbrojnej.
Zakonnik krzyżacki |
Wojna ta, Polski z
zakonem krzyżackim o uzyskanie Pomorza trwała przez 5 lat, a bitwy toczono
głównie na terenach oblegających dzielnicę pomorską. Kujawy, ziemia dobrzyńska,
północna Wielkopolska.
Przez
owe działania wojenne utraciliśmy ziemię dobrzyńską, wielu mieszkańców
spalonych i zniszczonych Kujaw, kolejne nadzieje na odzyskanie Pomorza, bo w
czasie zajmowania kolejnych miast przez Zakon, zdążył on uregulować kwestię
dziesięcin pobieranych w Gdańsku oraz jego okolicach.
Łokietek
w trakcie chwilowego zawieszenia broni zebrał odpowiednie siły i taktycznie
starał się pozyskać plusy dla królestwa. Cała wyprawa pozwoliła mu na
odzyskanie zaledwie kilku ośrodków kujawskich. Ziemia dobrzyńska jak i upragnione
Pomorze pozostało w rękach krzyżackich.
Mimo to walki, prowadzone nierównymi siłami, dowiodły wytrzymałości strony polskiej, ponieważ pomniejszyły zasięg krzyżackich najazdów. Doprowadziły one również do pierwszego starcia sił polskich przeciwko krzyżackim na otwartym polu pod Radziejowem i Płowcami. Wtedy to wojsko Królestwa Polskiego skutecznie stawiło czoła najeźdźcy, mimo poniesionej porażki w końcowej fazie bitwy. Poza wycofaniem Krzyżaków z Kujaw zdołało to wzmocnić polską świadomość narodową oraz pokazać, że możliwe jest starcie z tak silnym wrogiem z godłem czarnego krzyża na białym polu.
Mimo to walki, prowadzone nierównymi siłami, dowiodły wytrzymałości strony polskiej, ponieważ pomniejszyły zasięg krzyżackich najazdów. Doprowadziły one również do pierwszego starcia sił polskich przeciwko krzyżackim na otwartym polu pod Radziejowem i Płowcami. Wtedy to wojsko Królestwa Polskiego skutecznie stawiło czoła najeźdźcy, mimo poniesionej porażki w końcowej fazie bitwy. Poza wycofaniem Krzyżaków z Kujaw zdołało to wzmocnić polską świadomość narodową oraz pokazać, że możliwe jest starcie z tak silnym wrogiem z godłem czarnego krzyża na białym polu.
Potyczki
wojenne ciągnęły się latami, a zakon zapuszczał się w coraz to głębsze rejony Królestwa
Polskiego. Ponowne pertraktacje za pomocą mediatora w postaci papieża rozpoczął
Kazimierz Wielki.
Na
zjeździe w Wyszehradzie wzięto pod lupę przynależność państwową Pomorza
Gdańskiego oraz Kujaw. W międzyczasie zjazd ten miał rozwikłać spór o koronę
polską między Kazimierzem Wielkim a Janem Luksemburskim. Decyzje podejmować
miał sąd arbitrażowy władców Czech i Węgier, który w 1335 roku wydał wyrok, na mocy którego Zakon miał zatrzymać Pomorze i
ziemię chełmińską, a zwrócić Polsce Kujawy i ziemię dobrzyńską. Natomiast w
sprawie sporu o koronę Jan Luksemburski, król Czech i Polski, zażądał od
Kazimierza 20 000 kop groszy praskich. Kazimierz zaakceptował te warunki i tym
samym stał się niekwestionowanym władcą Polski. Co do pierwszej sprawy – oczekiwano, lecz warunki
nie zostały spełnione.
Na
następnym procesie w Warszawie z 1339 roku wydano wyrok: „[…] przyznawał Polsce
zwrot także Pomorza Gdańskiego i Ziemi Chełmińskiej”.
Nie można spodziewać się cudów – tego wyroku również władze zakonne nie
zaakceptowały. Nie znalazły jednak one argumentów na odrzucenie tej decyzji –
sąd przebiegał nawet w miejscu niebędącym ani w Królestwie Polskim ani na ziemiach
przejętych przez Zakon. Przy pomocy papiestwa i czeskiej dynastii Luksemburgów doprowadzono
do zawarcia układu pokojowego.
Traktat
podpisano w Kaliszu 8 lipca 1343 roku. Polska miała zrzec się ziemi
chełmińskiej, michałowskiej oraz… zrezygnować z Pomorza Gdańskiego, czyli
przekazać ją zakonowi w formie „darowizny”. W przypadku rozpoczęcia ponownej
walki z Polską Krzyżacy traciliby tę jałmużnę. Kazimierz Wielki uzyskał również
tytuł: „Pana i Dziedzica Pomorza”. Pozwalało to na późniejsze wystąpienie z
roszczeniami o tereny pomorskie władcy polskiego.
Tak właśnie po ponad trzydziestu latach wysiłków wojennych i dyplomatycznych chciano zamknąć sprawę dzielnicy pomorskiej. I zamknięto, lecz znów nie na długo, bo konflikt polsko-krzyżacki ciągnął się w najlepsze, a Pomorza jak nie było w granicach – tak nie ma.
Tak właśnie po ponad trzydziestu latach wysiłków wojennych i dyplomatycznych chciano zamknąć sprawę dzielnicy pomorskiej. I zamknięto, lecz znów nie na długo, bo konflikt polsko-krzyżacki ciągnął się w najlepsze, a Pomorza jak nie było w granicach – tak nie ma.
Pomorze zostało zaanektowane przez zakon
krzyżacki. Scementowano na nim twór państwowy, jak i gospodarczy w strefie
Morza Bałtyckiego. Rozwinęła się tu sieć osadnicza miast i wsi, zasiedlonych
mieszczanami i chłopami z Rzeszy. Dzięki takiej „sielankowej” sytuacji Zakon
zaczął kierować swoje siły na kolejny teren – Żmudź. Właśnie z tej części konfliktu
polsko-krzyżackiego znamy Unię w Krewie, bunty na Żmudzi, oraz przesławną bitwę
pod Grunwaldem. Bitwa ta nie zażegnała jednak żadnego sporu – walki, potyczki
trwały dalej. Dlatego obie strony, zmęczone już kolejnym tak wyczerpującym
przebiegiem spraw zaczęły skłaniać się do rozejmu. Zawarto go 9 grudnia 1410
roku w Nieszawie i miał on trwać do 11 stycznia 1411 roku. W ciągłej atmosferze
wzajemnej nieufności zawarto jednak pokój 1 lutego 1411 roku między Jagiełłą a
zakonem krzyżackim. Zwrócono wcześniej zajęte ziemie, wypłacono odszkodowania,
zobowiązano się do kilku założeń. Dzięki wycieńczającej walce, po 1411 roku
okazało się, że państwo krzyżackie pozostaje osłabione gospodarczo, politycznie
i właśnie weszło w fazę trwałego kryzysu wewnętrznego. Ułatwiło to powstanie
opozycji antykrzyżackiej i zbliżeniu jej do Polski. Nie oznaczało to jednak, że
tak zwana: „Wielka Wojna” została zamknięta i przemieściła szalę zwycięstwa na
którąś ze stron. Ani Zakon ani strona polsko-litewska nie chciała godzić się z
postanowieniami pokoju toruńskiego. Stawał się on tylko „czasowym kompromisem”,
którego starano się zerwać. Jagiełło wraz z Witoldem pragnęli trwale odzyskać
posiadanie Żmudzi i pełnego powrotu Pomorza Gdańskiego wraz z ziemią chełmińską
do Królestwa Polskiego. Natomiast wielki mistrz Henryk von Plauen zmierzał do
obalenia warunku o swojej rezygnacji ze Żmudzi.
Całą sytuację zaogniały wypady na pogranicza Polskie, kłopoty z ustaleniem granicy prusko-litewskiej, czy nawet sprawa z wymianą jeńców. Ograniczenie swobody poruszania się kupców polskich na terenach pruskich, surowe represje wobec Polaków zamieszkałych na Pomorzu i w końcu wstrzymanie spłacenia dwóch ostatnich rat odszkodowania z pokoju toruńskiego – to wszystko przyczyniło się do naprężenia i wzrastania nigdy niezażegnanego konfliktu. Sprawa międzynarodowa sprzyjała polityce królestwa polskiego. W 1412 roku Polska pozyskała, już byłego, sojusznika krzyżackiego dla siebie i odnowiła przyjazne kontakty polsko-węgierskie z Zygmuntem Luksemburskim. W sierpniu tego samego roku król Węgier wydał kolejny wyrok, który ograniczał się do potwierdzenia traktatu toruńskiego, a ostateczne orzeczenie miało paść w przeciągu dwóch lat po rozstrzygnięciu wszystkich spraw spornych. Do wybadania ich wyłoniono wysłannika Zygmunta
Całą sytuację zaogniały wypady na pogranicza Polskie, kłopoty z ustaleniem granicy prusko-litewskiej, czy nawet sprawa z wymianą jeńców. Ograniczenie swobody poruszania się kupców polskich na terenach pruskich, surowe represje wobec Polaków zamieszkałych na Pomorzu i w końcu wstrzymanie spłacenia dwóch ostatnich rat odszkodowania z pokoju toruńskiego – to wszystko przyczyniło się do naprężenia i wzrastania nigdy niezażegnanego konfliktu. Sprawa międzynarodowa sprzyjała polityce królestwa polskiego. W 1412 roku Polska pozyskała, już byłego, sojusznika krzyżackiego dla siebie i odnowiła przyjazne kontakty polsko-węgierskie z Zygmuntem Luksemburskim. W sierpniu tego samego roku król Węgier wydał kolejny wyrok, który ograniczał się do potwierdzenia traktatu toruńskiego, a ostateczne orzeczenie miało paść w przeciągu dwóch lat po rozstrzygnięciu wszystkich spraw spornych. Do wybadania ich wyłoniono wysłannika Zygmunta
– Benedykta Makraya.
Zygmunt Luksemburski |
Po stronie polskiej zebrano wtedy bogaty materiał prawno-historyczny, który
utrwalał przeświadczenie o dawnej więzi ziem pomorskich z Królestwem Polskim,
którą trzeba odbudować, nawet poprzez zerwanie postanowień traktatu
toruńskiego. Od 1413 roku władze Zakonu odstąpiły od sądu Makraya, oskarżając
go: „iż ceni sobie bardziej świadectwa pogan niż Zakonu”. Krzyżacy zaczęli
przygotowywać się do wojny, a Makray
wydał nieprzychylny dla nich wniosek.
Tak właśnie w
atmosferze wzajemnych oskarżeń i skarg na forum międzynarodowym wielki mistrz
von Plauen zdecydował się rozprawić z Pomorzem Słupskim. Niedługo później
wyruszył z wyprawą na ziemię lubawską. Nie osiągnął wiele , kiedy to rycerstwo
z wielkim marszałkiem Kuchmeistrem na czele odmówiło posłuszeństwa i po prostu
zawróciło do domu. Dostojnicy zakonni wyraźnie zrozumieli, że łamanie
przyjętych układów podważa opinię o Zakonie w świecie chrześcijańskim i usunęło
wielkiego mistrza von Plauena ze stanowiska. Zastąpił go właśnie Michał
Küchmeister von Sternberg, który od razu nawiązał kontakty z Jagiełłą, dzięki
czemu ustalono datę wspólnego zjazdu.
Już pierwsze
rozmowy prowadzone przed radców obu stron w drugiej połowie kwietnia 1414 roku
w Grabiach ujawniły całkowitą ich odmienność. Polscy radcy królewscy 25
kwietnia wysunęli wobec Zakonu postulaty roszczeń rewindykacyjnych obejmujących
Pomorze Gdańskie, ziemię chełmińską, ziemię michałowską oraz posiadłości Zakonu
na Kujawach, Drezdenko i Santok, oraz Żmudź i Jaćwież. Roszczenia polskie
zostały przez władze krzyżackie odrzucone. W trakcie osobistego spotkania króla
polskiego i wielkiego mistrza, von Sternberg zgodził się jedynie na całkowitą
rezygnację ze Żmudzi. Sprawa pozostała nierozstrzygnięta i tak właśnie na
początku maja obie strony rozjechały się bez jakiekolwiek porozumienia.
Między
kolejnymi próbami dyplomacji mistrz zakonu przygotowywał zabezpieczenie Prus
przed nadchodzącym konfliktem zbrojnym. Wzmocnione zostały zamki krzyżackie, do
obwarowanych miast wysyłano oddziały zaciężnych. Głównym założeniem prowadzenia
tych potyczek miało stać utrudnienie w zaopatrywaniu wojsk Jagiełły. Kierując
się tą metodą władze Zakonu nakazały spalić miasta, wraz z zapasami, a ludność
przenieść do kolejnego, gdzie nie dotarły jeszcze wojska polsko-litewskie.
Czego nie spalili Krzyżacy – zostało zrabowane i zniszczone przez oddziały
Jagiełły. Po niespełna pięciu tygodniach brakowało już paszy dla koni, jedzenia
dla rycerzy, szerzyły się choroby. „Wojna głodowa”, jak nazwano później owe
działania wojenne, trwała od 18 lipca do 8 października 1414 roku. Dwuletnie
zawieszenie broni podpisano w Brodnicy.
Głównym
osiągnięciem „wojny głodowej” stało się zakwestionowanie warunków traktatu
toruńskiego. Kolejnymi czynnikami, które mimo wycieńczenia wojska królestwa
Polskiego, wspomogły sprawę króla było gospodarcze wyniszczenie ziem pruskich,
jak i sprawy finansowej państwa zakonnego. Dzięki tym działaniom sprawę z
Zakonem przeniesiono na forum soboru w Konstancji, co sprawiło, że działania
wojenne ucichły na kilka lat.
Sobór w Konstancji
zakończył się w 1418 roku. Przez całą jego działalność nie udało się rozstrzygnąć
sporu Polski-Litwy i Zakonu. Od samego początku obie strony przedstawiały
zupełnie odmienne, kłócące się ze sobą koncepcje. Różnice między zeznaniami, polemikami
były zatrważające. Strona królestwa polskiego kwestionowała ostre
nawracanie na wiarę chrześcijańską, podkreślając, że poganie posiadają prawa na
równi z osobami wyznania katolickiego. Poglądy te same w sobie podważały sens
istnienia Zakonu, z celem opartym na zbrojnej misji. Odpowiedzią na te zarzuty
była reakcja zakonników, którzy bronili założeń istnienia swojego zgromadzenia
i akcentując agresywność oraz nieokrzesanie pogan, przez co nawracanie ich za
pomocą miecza jest przymusowe. Zarzucali również Jagielle posługiwanie się
poganami w walce. Przedstawiciel polsko-litewski, Paweł Włodkowic w zamian za
to określił zakon krzyżacki jako sektę heretycką i domagał się jego
zniszczenia. Aby wyrównać zaciętą wymianę zdań poruszano możliwość
przemieszczenia Krzyżaków z terenów spornych na granicę turecko-tatarską.
Chcąc dać sobie jeszcze więcej czasu na odbudowanie sił zdecydowano się na przedłużenie rozejmu z Zakonem. Wybrano wtedy również nowego, świeckiego arbitra – Zygmunta Luksemburga. Okazało się to pomyłką – pomimo zawartego sojuszu z Królestwem Polskim król węgierski nie potrafił obrać stanowczej pozycji w tym konflikcie. Z powodu wydanego przez niego wyroku znów rozpoczęto działania zbrojne. Powtórzono taktykę z 1414 roku, unikając bezpośrednich starć i oblegania głównych twierdz krzyżackich. Dopiero nad jeziorem Melno podpisano – korzystny dla Królestwa Polskiego! – pokój. Rozejm z 27 września 1422 roku przyznawał Polsce i Litwie Żmudź oraz posiadłości Nieszawskie. To właśnie ten pokój „zamykał” fazę konfliktu polsko-litewsko-krzyżackiego, jeszcze z 1411 roku.
Chcąc dać sobie jeszcze więcej czasu na odbudowanie sił zdecydowano się na przedłużenie rozejmu z Zakonem. Wybrano wtedy również nowego, świeckiego arbitra – Zygmunta Luksemburga. Okazało się to pomyłką – pomimo zawartego sojuszu z Królestwem Polskim król węgierski nie potrafił obrać stanowczej pozycji w tym konflikcie. Z powodu wydanego przez niego wyroku znów rozpoczęto działania zbrojne. Powtórzono taktykę z 1414 roku, unikając bezpośrednich starć i oblegania głównych twierdz krzyżackich. Dopiero nad jeziorem Melno podpisano – korzystny dla Królestwa Polskiego! – pokój. Rozejm z 27 września 1422 roku przyznawał Polsce i Litwie Żmudź oraz posiadłości Nieszawskie. To właśnie ten pokój „zamykał” fazę konfliktu polsko-litewsko-krzyżackiego, jeszcze z 1411 roku.
Byłoby zbyt pięknie,
gdyby sprawa Pomorza Gdańskiego została rozwiązana w założeniach pokoju
melneńskiego. Każda decyzja w tak zaognionym konflikcie mogła stać się
przyczyną wybuchu kolejnej wojny. Wszystkie rozejmy, pokoje były jedynie
czasowym odroczeniem bezpośredniego starcia. I tak konflikty zbrojne przewalały
się przez tereny sporne, wzajemnie na siebie najeżdżano, prowadzono bitwy,
szukano znów czasowych odroczeń starć. Wydawałoby się, że już od wieku
Królestwo Polskie toczy błędne koło. Brakowało bezpośredniego, stanowczego
ruchu? Nie do końca.
Związek Jaszczurczy |
Już w 1397 roku w
odpowiedzi na ucisk podatkowy, zakonne monopole handlowe, represje i
rozprzestrzeniający się kryzys w Prusach powstał Związek Jaszczurczy. W
charakterze konfederacji planowali połączenia ziem pomorskich z Polską. W 1440
powstał Związek Pruski, w którego włączono wcześniejszą konfederację. W dążeniu
do swoich celów nie przeszkodziła im nawet ekskomunika czy wyrok cesarski
(bulla papieska jak i wyrok były sfałszowane). Tak kolejną iskrą w konflikcie
stało się wypowiedzenie posłuszeństwa przez członków Związku Pruskiego
wielkiemu mistrzowi. Dwa dni później, bo 6 lutego 1454 roku powstańcy zajęli
Toruń, Elbląg, Gdańsk oraz Królewiec z mniejszymi posiadłościami. Nie chcąc
pertraktować z wielkim mistrzem krzyżackim Tajna Rada Związku Pruskiego wysłała
swoich wysłanników do Krakowa, przed oblicze Kazimierza Jagiellończyka. Na
czele rady stanął Jan Bażyński, który przekazał prośbę o przyjęcie władzy przez
Polskę nad całymi Prusami, powołując się na przynależność do Królestwa
Polskiego Pomorza, ziemi chełmińskiej i michałowskiej. Prośba poselstwa stała
się tematem gorących dyskusji, bo wraz z inkorporacją wysnuwali szereg
przywilejów, które mieliby uzyskać. Rokowania na Wawelu zakończono 6 marca 1454
roku wydaniem formalnego aktu przejęcia Prus przez władze Polski.
Tym razem liczono na
ostateczne rozwiązanie sprawy. Nie spodziewano się jednak takiego oporu
militarnego ze strony Zakonu. Wojna Trzynastoletnia – tak nazwano konflikt z
lat 1454-1466- była nowym „typem” wojny, prowadzonej przez Królestwo Polskie.
Zmieniono formacje wojskowe: z pospolitego ruszenia, na wojsko zaciężne. Walki
prowadzono na lądzie jak i na morzu. Zainteresowaniem tym konfliktem wykazały
państwa skandynawskie, kraje Cesarstwa, Czechy czy sam papież.
Wojsko polskie pomimo porażek na lądzie, wspaniale dawało sobie radę na Bałtyku. Podjęto próby ułożenia pozytywnych stosunków z królem duńskim – i to z sukcesem. W trakcie chwilowego pokoju na lądzie z Krzyżakami udało się wyłączyć kolejnego pretendenta do opanowania Pomorza.
Wojsko polskie pomimo porażek na lądzie, wspaniale dawało sobie radę na Bałtyku. Podjęto próby ułożenia pozytywnych stosunków z królem duńskim – i to z sukcesem. W trakcie chwilowego pokoju na lądzie z Krzyżakami udało się wyłączyć kolejnego pretendenta do opanowania Pomorza.
Pośród
tych działań wojennych, gdzie szala zwycięstwa przechylała się co dnia na drugą
stronę, wyraźnie odznacza się ostatni etap wojny. Lata 1464-66 ukazują pełną
inicjatywę sił polskich na lądzie jak i na morzu, aż do ostatecznego wyparcia
sił krzyżackich z Pomorza Gdańskiego. Zaznajomieni ze swoją porażką Krzyżacy
już w 1465 proponowali rozpoczęcie rokowań. Były to niekiedy kilkudniowe, lub
chwilowe rozejmy, bo w czasie ich podpisywania trwały jeszcze zacięte walki,
którym nie widać było końca. Za już „trwały” rozejm wzięto się w Toruniu, 23
września 1466 roku. Aby uniknąć kolejnych ostrych i nic nieznaczących wymian
zdań naradzano się i za pomocą legatów przedstawiano drugiej stronie swoje
żądania.
Uroczyste zaprzysiężenie
traktatu odbyło się 19 października 1466 roku w Sali toruńskiego Dworu Artusa.
Akt po uroczystych formalnościach został przypieczętowany przez obie strony. W
myśl traktatu zakon krzyżacki oddawał Królestwu Polskiemu ziemię chełmińską,
michałowską, oraz tak upragnione Pomorze Gdańskie. Zakon rezygnował także z
Malborka oraz terenów żuławskich. Pozostałe ziemie Prus właściwych – Prusy
Dolne, Górne, czyli posiadłości nad Zalewem Wiślanym – zostawały przy Zakonie,
który od tamtej chwili miał sprawować nad nimi władztwo terytorialne. W
traktacie została również mocno podkreślona podległość Zakonu królowi
polskiemu, który zaraz po papieżu, miał miano „zwierzchnika i pana”.
Po ponad wieku walk, potyczek, wylewania krwi, odzyskano
Pomorze Gdańskie. To tak naprawdę jeden z wielu pozytywnych skutków tych
przewojowanych lat. Utrata suwerenności przez Zakon, zniszczenie ich państwa z
ziem nadbałtyckich, zyskanie przez Królestwo Polskie nowych sojuszników,
wzmocnienie swojej niezależności od papiestwa, wzmocnienie monarchii
Jagiellońskiej na arenie międzynarodowej… skutki były widoczne wszędzie, gdzie
ta wojna dała o sobie znać. Tak dano sobie dowód na, może i późną, może zbyt
skomplikowaną, umiejętność jednoczenia się sił polskich. W całym tym konflikcie
korzystano również z innej umiejętności:
wykorzystaniu błędów przeciwników i nauce na błędach. Każde dotarcie do celu
uwarunkowane jest na porażkach i sukcesach, a aby do niego dotrzeć trzeba się
wyjątkowo „napracować”. Idealnym przykładem tego mamy właśnie, wyżej opisany,
trud zadany sobie by odzyskać Pomorze Gdańskie. ――――――――――――――――――――――――――
Żródła:
·
Biskup Marian „Wojny Polski z Zakonem Krzyżackim (1308-1521)”
Szczur Stanisław „Historia Polski średniowiecze”
·
Wyrozumski Jerzy „Historia Polski do roku 1505"
Arnold Stanisław, Żychowski Marian „Zarys historii polski”
Pod red. Ewy Trzeciak „Panorama dziejów Polski”
·
Żmudzki Paweł „Poznać przeszłość, zrozumieć dziś starożytność, średniowiecze”
Super tekst :) lubię takie historie :)
OdpowiedzUsuń